środa, 1 lipca 2015

Stosik lipcowy.

Oto i nadeszła wiekopomna chwila! Stosik lipcowy gotowy :)

To są książki do przeczytania.
To, co będę recenzować plus zaplanowane filmy i ich recenzje, pojawią się jutro.
Dzisiaj tylko stosik.

Od góry:

1. Gildia magów, tom 1. Zapożyczyłam od kolegi całą trylogię, jednak wiem, że nie starczy mi czasu żeby całą przeczytać w tym miesiącu bo musiałabym odpuścić wszystkie inne. Słyszałam i czytałam o niej tak dobre opinie, że mimo iż nie mam ostatnio parcia na fantastykę, stwierdziłam, że może warto, skoro ludzie są tak zachwyceni.

2. Numer dwa to jeden z tomów serii Alex Kavy. Pokochałam ją za jej Mroczny trop i dlatego jak zobaczyłam inny tom w Book się rodzi, zakupiłam od razu.

3. Nesbo. Pierwsza moja książka tego autora. Podobno geniusz w swoim gatunku. Zobaczymy. Póki co, za mną jakieś 50 stron i przeszkadza mi strona techniczna ale zainteresowała mnie sama fabuła. Poza tym, niezmiernie cenię fakt, że książka jest zwięzła a nie rozpisywanie się jakie to kto miał piękne włosy itp. Tu nie ma lania wody i jeśli tak każda jego książka wygląda to cóż...będę do niego wracać na pewno.

I numer 4. Pogromca lwów. I znane większości lubujących się w kryminałach i thrillerach czytelników nazwisko, Lackberg. Jakość sama w sobie. Upolowałam ją w biedronce, a co :D
Z przyjemnością po nią sięgnę.

W tej chwili czytam Krew na śniegu a jak skończę mam w planach Zabójczy wirus.

Jutro rozpiska filmów i seriali. Z serialami problemu nie ma, za to z filmami muszę dokonać wyboru i obejrzeć zaległe i je zrecenzować.

Miłego wieczoru!

Podsumowanie czerwca :)

Wybaczcie, że dopiero dziś.
Otóż, po kolei:

Książki:
Recenzje - pdhaczone
Do przeczytania - nie, znudziła nie Bonda, zamiast niej przeczytałam Mroczny trop i zaczęłam Krew na śniegu. Wiedźmina kończę.
Filmy:
Z recenzji odhaczone: Chloe, reszta będzie w tym tygodniu jeszcze, na pewno.
Do obejrzenia: nie udało się żadnego, praca pochłonęła i przy każdym zasypiałam.
Z seriali:
Recenzje: odhaczone.
Do obejrzenia: na bieżąco jestem.

A ponieważ, tak na prawdę, narzuciłam za dużo i to w zasadzie w ponad połowie miesiąca, to nie mam wyrzutów sumienia. Nadrobię w tym miesiącu na 100%.
A jeszcze dziś plany lipcowe się pojawią, proponuję zajrzeć w okolicach 19:00-20:00 jesli macie ochotę sprawdzić co dalej się u mnie pojawi.

wtorek, 30 czerwca 2015

Zdrada, Coelho.

Od razu z grubej rury bo dzisiaj jestem strasznie zmęczona po pracy a jeszcze chcę wrzucić podsumowanie czerwca :)

Otóż, Coelho zawsze lubiłam, większość jego książek przeczytałam, 11 minut czy Czarownica z Portobello to jedne z moich ulubionych pozycji tego Autora.
No i Zdrada, dawno nic nie czytałam od jednego z moich ulubieńców i...no, zawiodłam się straszliwie.
Książka przekoloryzowana, sztuczna, nijaka.
Czytałam ją w postaci e-book'a i niektórzy się śmieją, że może to mi odebrało nastrój. Ale niestety nie. Czekałam na nią już dawno przed jej wydaniem, rzuciłam się od razu jak weszła do sprzedaży, niczym pies na świeże mięso. Bolało jak uderzyłam a ból był niczym uderzenie w ścianę zębami zamiast wbić się w krwiste mięso.
Myślę, że Paulo się zwyczajnie wypalił i już trochę na siłę naskrobał tą książkę.
No więc, zastajemy główną bohaterkę, sfrustrowaną 31-latkę (a przynajmniej tak nam przedstawia ją autor), która chce zmian i uwiera ją nuda panująca w jej życiu. No i co z tym zrobić? No jasne, zdrada to przecież takie cudowne przeżycie, coś nowego, adrenalina.
Bądźmy szczerzy, to totalna pomyłka.
A jeszcze do tego czytając jak to kobieta w tym wieku ma kryzys wieku średniego...mam nieodparte wrażenie, że Coelho został zdradzony i się wyżala jaka to zła kobieta zdradza bo szuka dziury w całym a za mało to rozrywek ma we własnym codziennym życiu.
Ostatecznie 3/10 jako moja ocena.
I śmiem twierdzić, że jeśli po kolejną jego książkę w ogóle sięgnę, to tylko z ciekawości czy dalej stacza się na dno.

Jeśli chcecie sięgnąć po książki tego Autora, to jak najbardziej polecam ale nie Zdradę ale wspomniane już 11 minut, Czarownicę z Portobello, czy Demona i Pannę Prym. Jeśli nie jesteście zdecydowani, cierpliwości, mam w planach na lipiec minimum jedną recenzję którejś z tych pozycji.


P.S.: Zapraszam jutro na mój stosik, zrobiłam zakupy książkowe, że ho ho w tym miesiącu, poszczęściło mi się w Book się rodzi!!!

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Pochłaniacz.

Wracam dziś do książek :)
Ileż można serialami zamęczać, prawda?
Katarzyna Bonda i jej bestseller "Pochłaniacz" to moi ulubieńcy, jeśli chodzi o polską literaturę.
Na zdjęciu powyżej moja praca konkursowa, która zapewniła mi wygraną i książkę, która pewnie by się nie znalazła na mojej półce, jesli by nie była prezentem lub właśnie wygraną.

I gdyby nie to, że wygrałam go w konkursie na LC, to pewnie nigdy bym nawet nie zwróciła uwagi na tę akurat konkretną książkę.
Bardzo mi się podobała, wciągnęłam ją w 2-3 dni. A odkleić się nie mogłam.
Świetna historia. Nie wiem ile w niej prawdy a ile fikcji literackiej ale jest ona tak stworzona, że czuć jak by działa się tuż obok nas a my o tym nie wiemy.
Nasi policjanci.
Specyficzny sposób szukania dowodów zbrodni.
A i podejrzani, jak ich odróżnić? W tej kwestii, bez spoilerów, proponuję zajrzeć do książki i się przekonać o czym mówię!
Może Bonda nie dorównuje takim jak Lackberg czy Nesbo, ale jednak wciąga, oj wciąga.

Niestety, jest jeden ogromny minus. Mam nieodparte wrażenie, że Autorka bardzo się sugerowała pewnym cyklem literackim a mianowicie serią Alex Kavy. Cóż, podobieństw jest aż zbyt wiele. Profilerka, specyficzny sposób morderstwa czy innych zbrodni, różne sposoby dochodzenia i szukania dowodów. Nie będę owijać w bawełnę, podchodzi to pod kopiowanie, tylko przerabianie na wersję polską, niestety. A czytając jednocześnie drugi tom Pochłaniacza, czyli Okularnika i Mroczny trop Kavy, aż mnie korciło żeby odłożyć książkę Bondy w kąt a kupiłam ją zaraz po tym jak wyszła, tak byłam zachwycona Pochłaniaczem.
Niestety, nadal podtrzymuję swoje zdanie, że polskie filmy i książki nie dorównują niemieckim czy angielskim. Jeśli chodzi o kryminały. Bondę wyprzedzają w przedbiegach Kava, Nesbo, jak już mówiłam a ponad wszystko  Charlotte Link nasza niemiecka sąsiadka i jedna z najlepszych, moim zdaniem, pisarek.

Generalnie, książka na moment, kiedy ją czytałam oceniona przeze mnie na 10/10 ale po dopatrzeniu się takiego kopiowania i opierania się na czyjejś wyobraźni, cóż...ocena powinna spaść i to o wiele w dół.

Mimo to polecam wielbicielom kryminałów, którzy lubią poczuć, że coś dziać się mogło faktycznie w naszym kraju, jest bliskie a niektórzy pewnie nawet kojarzą opisywane miejsca czy nazwy ulic, a nie tylko domyślać się co i jak mogło się wydarzyć i jak mogło wyglądać miejsce zbrodni czy ważnych wydarzeń.

niedziela, 28 czerwca 2015

Wentworth.





Zdecydowanie jeden z moich ulubionych seriali.
Jest niesamowicie depresyjny, nie pokazuje tej najlepszej strony, zalet czy może przywilejów kobiet a wręcz przeciwnie, ukazane jest, jak łatwo to zaburzyć, zabrać im wszystko.
Najciekawsza jest ilość osobowości, to zróżnicowanie. Każda z nich jest zupełnie inna. Jedna zadziorna, druga brutalna, trzecia spiskuje przeciwko innym, a jeszcze inna bardzo nieśmiała.
A nasza główna bohaterka? Na początku wystraszona, onieśmielona, wręcz przerażona tym, że jest w takim miejscu. Później się zmienia o 180 stopni. Dlaczego? Dlatego, że za niesłuchanie poleceń dłużej osadzonych, jej córka zostaje zamordowana. Oczywiście w taki sposób, żeby nie można było nikogo oskarżyć ale wychodzi na jaw, że to syn jej największego wroga. Wszystkie te wydarzenia doprowadzają ją do depresji, załamania nerwowego i na koniec do popełnienia morderstwa. Tym razem dożywocie, bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. To też zapewne ma wpływa na jej zachowanie, zaczyna walczyć z władzą ale nie tylko dla zasady, także dla dziewczyny, nad którą znęca się nowa pani naczelnik. Do tego stopnia, że dziewczyna się okalecza.
Każde wydarzenie w tym więzieniu ma nie tylko wpływ na więźniarki ale i na ich opiekunów.
Jednemu z nich zostaje zabita żona, przez przypadek, fakt, ale jednak.
Później pani naczelnik wdaje się w romans z jedną z więźniarek.
A jeszcze najciekawsze jest to, że nowa pani naczelnik przejawia symptomy choroby psychicznej. Pokazuje to coraz częściej i jak mam być szczera, czekam aż ją przyłapią i coś z tym zrobią. Od znęcania się nad osadzonymi, po zlecenie okaleczenia jednego z współpracowników, który się jej buntuje i nie akceptuje jej metod po jej zastępczynię, która zostaje zarażona żółtaczką bo ta ma w głębokim poważaniu jej los. Wstrętne? Owszem.

Jest jedna rzecz, która mnie dziwi niesamowicie. Jak przy kamerach w całym więzieniu, tak łatwo naczelniczce się znęcać nad innymi, knuć?
I jakim cudem, osadzone mogą trzymać w więzieniu dzieci? Jak się urodzi to zostaje z matką, to jest takie dziwne, jakby przekoloryzowane. Nie wydaje mi się, żeby były więzienia tak tolerancyjne dla, jak by nie było, przestępczyń a co gorsza, żeby to dziecko mogło przebywać wśród innych kryminalistek, które przecież mogą chcieć je skrzywdzić.

Także, ja czekam niecierpliwie na najnowszy odcinek, nie mogę się doczekać, może nareszcie coś wypłynie, może coś się wyda, może ktoś odpowie za swoje poczynania. Czekam :)

piątek, 26 czerwca 2015

Helix, sezon 1.

Dlaczego tylko pierwszy sezon? Już tłumaczę. Zaczęłam oglądać drugi ale jest beznadziejnie nudny. Po pierwszym, który oglądałam odcinek za odcinkiem z zapartym tchem, oczekiwałam czegoś więcej.

Ale wróćmy do obejrzanego sezonu, w końcu drugi odpuściłam sobie po 3-4 odcinkach!
Generalnie serial bardzo ciekawy. Nieznany wirus, w miejscu gdzie ratunek przybywa na tyle długo, że można nie zdążyć przetrwać. Plus, jak na sci-fi przystało, nadprzyrodzone zdolności niektórych członków grupy badawczej.
Ostrzegam, spoiler, inaczej się tego serialu ocenić nie da :)
Najciekawszym wątkiem jest ciąża młodej badawczyni. Dlaczego? Otóż, aby przeżyć, otrzymuje ona cząstkę rdzenia starszej koleżanki po fachu, która jest już po przemianie. Z tym się wiąże nieśmiertelność. Tak też staje się z dzieckiem, a raczej płodem. Przestaje on rosnąć, zatrzymuje się na pierwszym trymestrze. Jednak tu kończy się przygoda z ciążą-niespodzianką, zostawiają to producenci na drugi sezon. Wrócę jeszcze na chwilkę do matki tego płodu. Dostaje ona szczep antidotum, ponieważ ma guza mózgu, który skrzętnie ukrywa przed ukochanym. A ukochany? A no, traktuje ją jak obiekt seksualny a miłością darzy wciąż byłą żonę, od której dziewczyna dostaje szczep by przeżyć! Zakręcone? No nie jak moda na sukces, ale jednak.
Choroba jest niecodzienna a antidotum jest owa mutacja, która powoduje, że oczy stają się srebrne (przypuszczam, że trzeba było coś udziwnić, żeby to nie była znów tylko nieśmiertelność, jak w milionie innych filmów i seriali).
Akcja tak na prawdę rozkręca się mniej więcej w okolicach piątego odcinka. Część ludzi ginie, część okazuje się zdrajcami a jeszcze inni okazują się przyjaciółmi w niedoli.
Oczywiście wszystko kończy się dobrze (jak ja czasem chciałabym zobaczyć inne zakończenie niż happy end) i to tyle. Zakończenie sezonu niczym filmu, bez zapowiedzi na dalszy, bez takiego podkręcania widza, po tym sezonie serial mógłby się skończyć. Kolejny zaczyna się podobnie, mamy wirusa, niewiadomego pochodzenia, w dziwnej części świata i zaczyna się to samo.
Jak dla mnie, to powinien być zrobiony film z jednego, pierwszego sezonu i by starczyło. Nie ma co dalej ciągnąć.
Jeśli chodzi o moją ocenę:
Za pierwszy sezon 8/10.
Za początek drugiego, którego nie polecam nawet zaczynać, szkoda czasu, 2/10.

Pierwszy sezon polecam, bardzo ciekawa fabuła, wart zobaczenia :)

wtorek, 23 czerwca 2015

Daredevil

Pierwszy sezon kolejnej produkcji Netflix.
Jeśli chodzi o Marvela, to nareszcie zaczyna się to rozwijać w dobrym kierunku. Już serial agenci Tarczy wprowadził nową jakość komiksowych bohaterów a Daredevil jest niesamowity. Każdy wątek, każda postać jest przemyślana, zaplanowana i pokazana tak, żeby zapierało dech.
A porównując z filmem? Film możemy wyrzucić do kosza. Przy tym serialu jest on po prostu dnem.
Sam główny aktor powalił jakże popularnego Bena Afflecka.
Wątki są dość ciekawe.
Mamy dwie kobiety w życiu naszego superbohatera. Jedna po cichu wykazuje zainteresowanie a druga jest wręcz przyciągana i odpychana zarazem. Dlaczego? Otóż dla Matta (główny bohater) związek jest równy ciągłemu zagrożeniu. Lecz nie o swoje bezpieczeństwo się martwi a o seksownej pielęgniarki. Na chwilę zakończenia pierwszego sezonu ten wątek się nie rozwija jakoś specjalnie. Zobaczymy jak to będzie w kolejnym. Mam nadzieję, że Murdock nie będzie się katował do końca życia brakiem miłości.
Z drugiej strony, jeśli wciąż będzie tak porywczy i będzie działał zanim pomyśli, może się to dla niego źle skończyć.
I ten jakże cudowny kostium! Dopiero pod koniec sezonu okazuje się, że faktycznie będzie zakładał zbroję a do tej pory przyjmował wszystkie ciosy w zasadzie na gołe ciało bo jego jedyną ochroną był czarny sweter i czarne spodnie. No i widoczna na zdjęciu wyżej materiałowa maska.
Czekam z niecierpliwością na ten nowy strój. Oby nie był kopią filmowego :) Sam plastik to w końcu był i prezentował się jak na uczniu podstawówki w dzień balu przebierańców.

Ja chciałabym już zobaczyć kolejny sezon, a Wy?
Co sądzicie o tym serialu? Oglądaliście, planujecie, nie zamierzacie?